Czy suplementacja witamin i minerałów to konieczność?

Prawda jest taka, że wszyscy potrzebują suplementów, ponieważ żywność jest zupełnie inna niż sto lat temu. W przeszłości można było liczyć na dostarczenie sobie wszystkich niezbędnych witamin i minerałów wraz z pożywieniem, bo jedliśmy lokalnie uprawiane warzywa i owoce bez pestycydów, nadmiernej sterylności i własnoręcznie przetwarzane. Jabłka były tylko jesienią i zimą, kapustę kiszoną ugniatało się stopami, każda gospodyni piekła chleb.

Teraz jest inaczej. Mamy ogromny wybór produktów, z których wielu nie można nazwać żywnościowymi. Współcześnie uprawiane odmiany zbóż, warzyw i owoców są modyfikowane w taki sposób, żeby przynosiły jak największe plony kosztem wartości odżywczych. Na przemysłowych plantacjach stosuje się pestycydy toksyczne dla wszystkich form życia, łącznie z chwastami, pszczołami i ludźmi. Odporne są tylko specjalnie zaprawione, czyli modyfikowane nasiona roślin. Krowy zamiast trawy i ziół jedzą niestrawną dla nich kukurydzę i soję. Powszechnie sprzedawana żywność jest tania, łatwo dostępna i bardzo uboga w składniki odżywcze.

Powstało nawet określenie hidden hunger, czyli „ukryty głód” oznaczające stan, w którym znajduje się większość mieszkańców bogatych krajów. Mają pełne żołądki, ich żywność jest bardzo bogata w kalorie i bardzo uboga w składniki odżywcze, czyli takie, które są niezbędne do rozwoju i prawidłowego funkcjonowania całego organizmu.

Ukryty głód – niedobór witaminy, minerału

Hasło „składniki odżywcze” albo „mikroelementy” może brzmieć dość niekonkretnie i tajemniczo. W końcu zawsze jedliśmy to, co było do jedzenia i przetrwaliśmy. Co ja mówię! Nie tylko przetrwaliśmy, ale kwitniemy! Budujemy drapacze chmur i gigantyczne mosty przerzucone nad szerokimi rzekami, mamy kombajny do pracy w polu, powszechną edukację, domowe kino, Netfliksa i internet. Czy to nie są symbole rozwoju?…

Powiem tylko tyle: prawie połowa dzieci na świecie[1] choruje na anemię wywołaną niedoborem żelaza i witamin. Anemia to niebezpieczny stan, w którym mózg i inne organy wewnętrzne nie otrzymują wystarczającej ilości tlenu z powodu zbyt małej ilości czerwonych krwinek lub zbyt niskiego stężenia hemoglobiny. To powoduje chroniczne zmęczenie, osłabienie, zadyszkę i zawroty głowy, problemy z koncentracją, pamięcią, uczeniem się i funkcjonowaniem na co dzień. Żelazo i witaminy to właśnie mikroelementy. Ich brak prowadzi do rozregulowania prawidłowego działania organizmu, a to z kolei może prowadzić do poważnych chorób.

Zdrowa dieta a mikroelementy

Mikroelementy są ważne i potrzebne. Bez nich nie ma zdrowia.

Według Światowej Organizacji Zdrowia u co trzeciego człowieka na świecie występuje niedostatek jednego lub więcej mikroelementów. Dotyczy to nie tylko osób pochodzących z najuboższych rejonów, ale też mieszkańców krajów słynących z obfitości. Nowy rodzaj niedożywienia polega nie na tym, że człowiek jest wycieńczony głodem z powodu braku jedzenia. Może być otyły i spożywać nadmiar kalorii, tyle że są to kalorie puste pochodzące głównie z cukru i rafinowanych olejów roślinnych, które mają niszczący wpływ na zdrowie. Taka śmieciowa żywność w rodzaju frytek, pizzy, słodzonych napojów, pączków i innych słodyczy jest bogata w kalorie i uboga w składniki niezbędne dla rozwoju i zdrowia.

Ale załóżmy, że jesteś świadomym człowiekiem, nigdy nie sięgasz po śmieciowe jedzenie ze sklepu ani z baru. Wiesz, że Światowa Organizacja Zdrowia zaleca spożywanie pięciu porcji warzyw i owoców dziennie i tak starasz się odżywiać na co dzień. I wiesz co? Możesz cierpieć na hidden hunger, ukryty głód, i możesz być niedożywiony, ponieważ współczesne owoce i warzywa zawierają ponad jedną trzecią mniej składników odżywczych niż jeszcze pięćdziesiąt lat temu.

Zdrowe odżywianie kiedyś i dziś

W 2004 roku amerykańscy uczeni postanowili sprawdzić czy to prawda. Zbadali warzywa i owoce i porównali wyniki z danymi sprzed pięćdziesięciu lat i tak powstało opracowanie naukowe pod tytułem „Zmiany w zawartości składników odżywczych w 43 uprawach ogrodniczych w latach 1950-1999”[2]. Wzięto pod uwagę najbardziej popularne i najczęściej spożywane warzywa, takie jak cebula, marchew, ziemniaki, sałata, fasolka szparagowa, ogórki, pomidory, seler, brukselkę, buraki, dynię, kabaczki, rzodkiewki, kapustę i cztery rodzaje owoców: arbuzy, melony, rabarbar i truskawki. Okazało się, że wiele wskaźników uległo obniżeniu, od średnio 6% w przypadku zawartości białka, aż po 38% dla witaminy B2, ryboflawiny, koniecznej dla poprawnego działania wzroku, układu nerwowego i odpornościowego. Brak ryboflawiny powoduje problemy z koncentracją, uczeniem się, pamięcią i widzeniem, bóle głowy i bezsenność, zajady, osłabienie włosów i paznokci.

Zawartość wapnia w zbadanych warzywach i owocach obniżyła się średnio o 16%, żelaza o 15%, fosforu o 9%, witaminy B2 o 38%, witaminy C o 15%.

Do tego dodajmy wytwarzanie żywności genetycznie modyfikowanej, która objętościowo przynosi większe plony i jest uboższa odżywczo. Najbardziej fascynująca jest historia współczesnej pszenicy, która dzięki genetycznym modyfikacjom jest o 20% niższa od dawnej, przynosi większe plony i jest o 20-30% uboższa w witaminy i składniki mineralne.

Wyniki badań – dieta wegańska, wegetariańska

Zabawne jest to, że słyszy się czasem, że weganie i wegetarianie mogą cierpieć z powodu braków niezbędnych składników odżywczych, podczas gdy badania wskazują na coś innego. Sprawdzili to angielscy naukowcy w 2002 roku. Okazało się, że weganie spożywają średnio o 14% kalorii mniej niż osoby jedzące mięso, najwięcej alkoholu piją osoby jedzące ryby, weganie jedzą o 36-41% więcej błonnika i mają najwyższy poziom witaminy B1, kwasu foliowego, witaminy C, witaminy E, magnezu i żelaza oraz najniższy poziom retinolu, witaminy B12, witaminy D, wapnia i cynku[3].

Podczas badań Polaków bez określania rodzaju żywności spożywanej na co dzień w województwie świętokrzyskim w 2011 roku okazało się, że 90% osób miało zbyt niski poziom wapnia, potasu, 70-90% osób miało niedobory magnezu, 40-80% miało niedobory cynku, 35-50% miało niedobory witaminy C, 80% miało niedobory witaminy B5, 20-30% miało niedobory witaminy B1, 23-27% miało niedobory witaminy B6, 90% miało niedobory witaminy E[4].

Funkcja i niedobór witaminy D

Najbardziej zaskakujące są wyniki badań dotyczące poziomu witaminy D u Polaków. Jeszcze do niedawna kojarzono tę witaminę z ryzykiem wystąpienia krzywicy u dzieci. Dzisiaj uważa się, że witamina D jest wielofunkcyjnym hormonem, który ma wpływ na wszystkie komórki i cały organizm. Zbyt niski poziom witaminy D prowadzi nie tylko do osłabienia układu odpornościowego, częstych infekcji i chronicznego zmęczenia, ale może też sprzyjać rozwojowi cukrzycy, nowotworów, stwardnienia rozsianego, depresji i chorób serca.[5]

A teraz uwaga: 89,9% Polaków objętych badaniem przeprowadzonym przez naukowców w różnych regionach kraju ma poważny niedobór witaminy D.[6]

Suplementy diety – zdrowe odżywianie!

Nie tylko weganie potrzebują suplementacji. Wychodzi na to, że wszyscy mają niedobory ważnych mikroskładników. I tu zaczyna się największy problem.

Suplementy diety reklamowane i sprzedawane powszechnie w sklepach to największe kłamstwo naszych czasów. Korzystają z luki w przepisach, o czym wszyscy wiedzą i od lat nikt nic z tym nie robi. Najwyższa Izba Kontroli NIK w 2017 roku opublikowała specjalny raport dotyczący suplementów diety, w którym pisze:

Rynek suplementów diety wymaga pilnej poprawy regulacji dotyczących tych produktów. Polscy konsumenci spożywają coraz więcej suplementów diety, traktując je nierzadko jako panaceum na różne dolegliwości. 

Nie wiadomo jednak dokładnie, co spożywamy, gdyż wprowadzanie do obrotu i sprzedaż są praktycznie poza skuteczną kontrolą. Badania laboratoryjne suplementów diety zlecone przez NIK wykazały, że wiele suplementów nie wykazuje cech deklarowanych przez producentów, a zdarzają się też po prostu szkodliwe dla zdrowia. W sprzedaży, w tym internetowej, ale także w sklepach stacjonarnych i aptekach, obok rzetelnych preparatów znajdowały się suplementy diety zafałszowane zawierające np. bakterie chorobotwórcze, substancje zakazane z listy psychoaktywnych, czy stymulanty podobne strukturalnie do amfetaminy, czyli działające jak narkotyki.

NIK zwraca także uwagę na problem oszukańczych praktyk, jakie stosują producenci i dystrybutorzy, którzy – kreując popyt – reklamują nierzadko suplementy jako równoważne produktom leczniczym. NIK wskazuje, że dzieje się to przy biernej postawie organów państwa i ostrzega, że taki stan może rodzić zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia konsumentów[7].

Oto najważniejsze wnioski z tego raportu:

  • w latach 1997-2005 polski rynek suplementów wzrósł o 219%,
  • praktycznie nie istnieje kontrola nad suplementami diety w Polsce,
  • liczba reklam suplementów diety wzrosła prawie dwudziestokrotnie, podczas gdy ogólna liczba reklam tylko trzykrotnie,
  • wprowadzenie na rynek suplementu diety wymaga tylko złożenia powiadomienia do Głównego Inspektora Sanitarnego,
  • NIK zakwestionował 45 suplementów zawierających niedozwolone substancje, a mimo to podczas prowadzenia badań 38 z nich wciąż znajdowało się w sprzedaży. Były to suplementy, które mogą wykazywać właściwości alergenne i rakotwórcze, powodować zakażenia dróg oddechowych i moczowych, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, przyczyniać się do powstawania ropni, zapalenia wsierdzia, osierdzia, czasami zatruć pokarmowych.

Najwyższa Izba Kontroli podkreśla w raporcie, że nikt rzetelnie nie sprawuje kontroli nad rynkiem suplementów diety w Polsce – ani Główny Inspektor Sanitarny, ani Minister Zdrowia. Nie dość więc, że suplementy diety są oszukane, to jeszcze wszyscy mówią, że trzeba suplementować, a nikt nie wspomina, że niewłaściwa suplementacja może wywołać więcej szkody niż pożytku.

Nadmiar niektórych mikroelementów może być niebezpieczny dla zdrowia, niektóre pierwiastki mogą zakłócać działanie leków i kuracji.

Jeśli suplementować, to trzeba to robić mądrze. Czyli jak?

Po pierwsze, warto zrobić badania krwi, żeby sprawdzić jaki masz konkretny poziom mikroelementów w organizmie.

Po drugie, warto zainwestować w suplementy najwyższej jakości, które są wolne od metali ciężkich i innych niebezpiecznych substancji.

Artykuł nie stanowi rekomendacji medycznej. Informacje zawarte w blogu mają charakter edukacyjny i nie mają na celu zastąpienia indywidualnej porady medycznej udzielanej przez lekarza. 

[1] A dokładnie: 42% dzieci poniżej piątego roku życia i 40% kobiet w ciąży, według statystyk Światowej Organizacji Zdrowia, WHO.

[2] Davis DR, Epp MD, Riordan HD. Changes in USDA food composition data for 43 garden crops, 1950 to 1999. J Am Coll Nutr. 2004 Dec;23(6):669-82. doi: 10.1080/07315724.2004.10719409. PMID: 15637215.

[3] Davey GK, Spencer EA, Appleby PN, Allen NE, Knox KH, Key TJ. EPIC-Oxford: lifestyle characteristics and nutrient intakes in a cohort of 33 883 meat-eaters and 31 546 non meat-eaters in the UK. Public Health Nutr. 2003 May;6(3):259-69. doi: 10.1079/PHN2002430. PMID: 12740075.

[4] Ilow R, Regulska-Ilow B, Różańska D, Zatońska K, Dehghan M, Zhang X, Szuba A, Vatten L, Janik-Koncewicz K, Mańczuk M, Zatoński WA. Evaluation of mineral and vitamin intake in the diet of a sample of Polish population – baseline assessment from the prospective cohort ‘PONS’ study. Ann Agric Environ Med. 2011;18(2):235-40. PMID: 22216788.

[5] Ellison DL, Moran HR. Vitamin D: Vitamin or Hormone? Nurs Clin North Am. 2021 Mar;56(1):47-57. doi: 10.1016/j.cnur.2020.10.004. Epub 2020 Dec 28. PMID: 33549285.

[6] Płudowski P, Ducki C, Konstantynowicz J, Jaworski M. Vitamin D status in Poland. Pol Arch Med Wewn. 2016 Aug 9;126(7-8):530-9. doi: 10.20452/pamw.3479. Epub 2016 Aug 9. PMID: 27509842.

[7] “Suplementy diety w świetle kontroli NIK”, Najwyższa Izba Kontroli, 12 kwietnia 2017.